Dowódca 36. Pułku Specjalnego Lotnictwa Transportowego, pułkownik Ryszard Raczyński, sam dwa razy leciał z organami do przeszczepu. Pułkownik powiedział, że "refleksja o tym, co się robi i jak jest to ważne. przychodzi dużo później". W czasie lotu się o tym nie myśli. Pułkownik przyznał, że był wzruszony, gdy dowiedział się od szefa zespołu chirurgów, że przeszczep przewiezionego przez niego serca się udał.
Rocznica stała się okazją do spotkania pacjentów po przeszczepie z pilotami. Wśród gości dowództwa 36. Pułku Specjalnego Lotnictwa Transportowego była między innymi Małgorzata Rejdych. 12 lat temu przeszła operację wszczepienia serca. Organ przewozili do szpitala wojskowi piloci z Krakowa. Małgorzata Rejdych powiedziała, że było to zimą i serce, wiezione z północy Polski, mogło nie dotrzeć na czas. W tym roku kobieta poznała kapitana Stanisława Prokowskiego, który wiózł serce, i mogła mu podziękować.
Siły Powietrzne nie prowadzą statystyk lotów z organami do przeszczepów. Piloci mówią, że czasem ze "specjalną" przesyłką lecą 2-3 razy w miesiącu, a czasem rzadziej. Wiadomo natomiast, że szybki transport organów daje ponad 90 procent szans na udaną operację.