Szacuje się, że z Zamojszczyzny wywieziono 110 tysięcy ludzi, w tym ponad 30 tysięcy dzieci. Wiele z nich zamarzło w wagonach. Jak powiedział Henryk Wiechetek - zasłużony kolejarz z Siedlec - pracownicy kolei śledzili transporty od Zamościa. Maszyniści sypali w łożyska piasek, przez co zacierały się osie w wagonach. "Składy kierowano na boczne tory, a tam już łatwiej było przekupić strażników i wykraść uwięzione dzieci" - opowiada Henryk Wiechetek
Edward Trześniowski miał 5 lat, gdy został wywieziony. Dobrze pamięta pacyfikację wsi. "Niemcy okrążyli naszą wioskę wszystkich spędzono przed remizę tam dokonano selekcji, po czym popędzono drogą wzdłuż torów do Suśćca, tam załadowano nas do wagonów" - wspomina Edward Trześniowski. Panu Edwardowi udało się powrócić wraz z całą rodziną do swojej miejscowości.
W kaplicy cmentarnej została odprawiona msza święta w intencji ofiar wysiedleń. Następnie złożono wieńce pod Pomnikiem Dzieci Zamojszczyzny.