po jednym z dokumentów wyborczych i podał nieprawdziwe dane o jego miejscu zamieszkania.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Skibiński stwierdził, że wprawdzie oskarżony miał zgodę brata do podpisania w jego imieniu dokumentów, ale powinien je podpisać własnym imieniem i nazwiskiem.
Prokuratura oskarżała Stanisława G. już w 2005 roku. Wtedy też wystąpiła o uchylenie ówczesnemu posłowi immunitetu, ale takiej zgody nie było. Dopiero, gdy kadencja parlamentu, w którym zasiadał skończyła się oskarżony stanął przed sądem. Wyrok nie jest prawomocny.