Na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia Maryla Rodowicz mówiła, że początkowo nie mogła uwierzyć w wiadomość o śmierci artysty. Jak mówiła, odszedł ktoś zupełnie wyjątkowy. "Umarł król, a nie ma następców. Był indywidualnością i geniuszem. To było połączenie wielkiego talentu z wrażliwością dziecka" - mówiła Rodowicz.
Amerykański gwiazdor muzyki pop miał 50 lat. Według nieoficjalnych informacji miał atak serca. Wczesnym popołudniem w domu w Los Angeles stracił przytomność. Kiedy przyjechały tam służby ratunkowe, piosenkarz nie oddychał. Reanimacja w szpitalu nie powiodła się.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.