Na ławie oskarżonych ponownie zasiedli: były naczelnik wydziału do spraw walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji, były dowódca pododdziału antyterrorystycznego i były wiceszef stołecznej policji. Wszyscy oskarżeni są o niedopełnienie obowiązków w trakcie przygotowania i przeprowadzenia akcji oraz nieumyślne spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia policjantów.
Do tragicznej w skutkach akcji doszło ponad osiem lat temu. Antyterroryści, którzy szturmowali dom w Magdalence, wpadli w pułapkę zastawioną przez bandytów. Na posesji wybuchły sterowane przewodem miny. Zginęło wówczas dwóch funkcjonariuszy, 16 zostało rannych. Prokuratura oskarżyła w tej sprawie troje policyjnych dowódców. Sąd dwa razy już ich uniewinniał nie dopatrując się związku przyczynowego tragedii z działaniami lub zaniechaniami oskarżonych bo jak argumentował sąd, tragiczny przebieg akcji "był nie do przewidzenia".
Od wyroku odwołała się jednak prokuratura wnosząc o zwrot sprawy do sądu I instancji, bo według niej Sąd Okręgowy dokonał "jednostronnych i dowolnych ustaleń" i oparł się na niepełnych ustaleniach biegłych.
IAR