Przedstawiciel grupy, która została nazwana Narodowym Komitetem do wprowadzania Demokracji, powiedział, że przejęcie władzy musi nastąpić, ponieważ rząd nie jest w stanie poradzić sobie z sytuacją na północy kraju i obrony swoich obywateli. Na północy Mali w ostatnich tygodniach doszło do nasilenia działań tuareskich rebeliantów. Przedstawiciel Narodowego Komitetu do wprowadzania Demokracji potępił działania prezydenta kraju Amadou Toumani Toure, który nie jest w stanie stawić czoła "terroryzmowi". Wojskowi zapewnili, że oddadzą władzę w ręce demokratycznie wybranego rządu. Przywódca junty kapitan Amadou Sanogo zapowiedział, że w kraju zostanie wprowadzona godzina policyjna, nie określił jednak, kiedy to nastąpi.
Agencje donoszą o zajęciu pałacu prezydencjkiego w stolicy kraju Bamako i o zatrzymaniu wielu ministrów po zaciętej walce. Nie wiadomo, czy w pałacu jest prezydent. Zamieszki rozpoczęły się wczoraj, kiedy minister obrony składał wizytę w koszarach wojskowych.
Mali to siódme co do wielkości państwo w Afryce. Ostatnie wielopartyjne wybory odbyły się tam 1992 roku
IAR