Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Marsz Niepodległości w Warszawie

0
Podziel się:

Mimo oficjalnego rozwiązania Marszu Niepodległości, organizatorzy nie przyjęli decyzji ratusza. Manifestanci dotarli do Agrykoli. Tam odbywa się inny, niezależny od marszu wiec kończący marsz środowisk skrajnej prawicy i ONR.
Organizator nie uznał rozwiązania manifestacji. Witold Tumanowicz powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że nie zostały wypełnione wszystkie kroki formalne. Jak tłumaczył, nie otrzymał z ratusza oficjalnej informacji na ten rozwiązania marszu. Dodał, że nawet jeśli marsz został oficjalnie odwołany to jego uczestnicy chcą i mają prawo przejść na legalny wiec odbywający się na Agrykoli. Tam zaplanowano przemówienia i oficjalne zakończenie Marszu.
Artur Zawisza z Ruchu Narodowego uważa, że decyzja o rozwiązaniu "Marszu Niepodległości" była zła. Jak powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, decyzja Ratusza podjęta na wniosek policji, nic nie zmieni. Dodał, że poboczne incydenty nie powinny prowadzić do delegalizacji marszu. "Żaden świstek z Ratusza nie zatrzyma marszu Polaków ku niepodległości"- mówił Zawisza.
Tymczasem policja informuje, że pochód zagrażał bezpieczeństwu osób. Rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek mówi, że dochodziło do groźnych sytuacji, jak na ulicy księdza Skorupki. Tam grupy osób obrzucały się kamieniami, w ruch poszły też butelki napełnione płynem łatwopalnym i race. "Potrzebna była zdecydowana reakcja policji i takie decyzji zostały podjęte"- mówił Mrozek.
Członkowie lewicowego squatu "Przychodnia", znajdującego się przy ulicy Skorupki, informują, że uczestnicy Marszu byli wobec nich agresywni. Po godzinie 16:00 grupa uczestników odłączyła się od czoła pochodu w boczną ulicę. Obrzucili squat kamieniami, powybijali szyby. Interwencja służb medycznych nie była konieczna.
Podczas Marszu Niepodległości spłonęła tęcza znajdująca się na Placu Zbawiciela. Gaszący ją strażnicy zostali obrzuceni kamieniami. Rzecznik warszawskiej straży pożarnej - Artur Laudy - relacjonuje, że osoby zgromadzone przy Placu Zbawiciela były agresywne wobec strażaków. Gdy ci próbowali gasić pożar zostali obrzuceni kamieniami. Strażacy musieli przerwać akcję. Tęcza prawie doszczętnie spłonęła.
Odrestaurowana tęcza, składająca się ze sztucznych kwiatów, stała na Placu Zbawiciela zaledwie kilka dni. Naprawa, która zakończyła się w miniony czwartek kosztowała ponad 60 tysięcy złotych.
Później uczestnicy Marszu zaatakowali Ambasadę Rosji, obrzucili budynek petardami i racami. Spłonęła również budka strażnicza. Część z agresorów jest zamaskowana. Funkcjonariusze zablokowali wejście do Ambasady. W kierunku policjantów poleciały kamienie.
Jest już reakcja polskiej dyplomacji na ten incydent. "Wyrazy ubolewania w związku z burdami przed Ambasadą Federacji Rosyjskiej w RP" - napisał na Twitterze rzecznik polskiego MSZ-tu Marcin Wojciechowski. "Nie ma usprawiedliwienia dla chuligaństwa. Potępiamy łamanie Konwencji Wiedeńskiej"- dodaje.
Zgodnie z Konwencją Wiedeńską, ambasada jest częścią terytorium państwa, które reprezentuje.
Podczas Marszu kilkanaście osób zostało zatrzymanych, 5 policjantów zostało rannych.

Informacyjna Agencja Radiowa

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)