Z jednej strony bezrobocie z miesiąca na miesiąc rośnie coraz szybciej, z drugiej - wiele ofert pracy składanych przez firmy pozostaje bez odpowiedzi. Według badań Uniwersytetu Jagiellońskiego, przeprowadzonych na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, niemal stale wolnych jest około 600 tysięcy stanowisk. O sprawie pisał dzisiejszy "Puls Biznesu".
Według szacunków resortu pracy, stopa bezrobocia na koniec ubiegłego roku wzrosła do 13,3 procent wobec 12,9 procent w listopadzie. Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Siedlcach Ewa Marchel przyznała w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że spośród stu ofert pracy jakie posiada jej placówka, na co trzecią brakuje kandydatów spełniających kryteria.
Zdaniem Ewy Marchel przyczyny takiego stanu rzeczy najczęściej można wypatrywać w podejściu części pracodawców, którzy nie potrafią właściwie skorelować kwalifikacji wymaganych od kandydatów na dane stanowisko z proponowanym wynagrodzeniem. Dyrektor siedleckiego urzędu pracy podaje przykład elektronika, gdzie wymagane są: wykształcenie wyższe, znajomość języków obcych i doświadczenie zawodowe, a proponowane wynagrodzenie oscyluje w granicach 2 000 złotych brutto. "My nie mamy takich osób bezrobotnych" - przyznaje Ewa Marchel i dodaje, że nawet jeśli osoba o podobnych kwalifikacjach szuka pracy, to nie zgodzi się na taką propozycję, ponieważ jest w stanie znaleźć pracę o wiele lepiej płatną.
Największą barierą uniemożliwiającą przekwalifikowanie bezrobotnych w kierunku ofert, na które brakuje chętnych do podjęcia pracy, jest wymagane doświadczenie w danej branży. Tutaj urząd ma związane ręce - przyznaje Ewa Marchel. Jak zauważa, jeśli pracodawca nie żąda doświadczenia w danym zawodzie, to urząd może przekwalifikować osobę bezrobotną. Jeśli natomiast wymagane jest doświadczenie - a dotyczy to zdecydowanej większości ofert pracy pozostających bez odpowiedzi - przeszkolenie mija się z celem, ponieważ samo nie spowoduje, że osoba bezrobotna nabierze doświadczenia.
IAR
