Minister finansów mówił, że trudna sytuacja Polski jest pochodną ogólnoświatowego kryzysu. Dodawał, że zmiany w prognozach gospodarczych, które przedstawiał rząd, były nieuniknione. Rostowski argumentował, że co prawda rząd mówił, że zrobi wszystko, by nie zwiększać deficytu budżetowego, jednak ostrzegał, iż kryzys stwarza wielką niepewność i może dojść do takiej sytuacji.
Minister finansów powiedział, że rząd Donalda Tuska liczył się z zachwianiem płynności, co mogło zdestabilizować polską gospodarkę. Zaznaczył przy tym, że pierwszym celem gabinetu było wzmocnienie wiarygodności Finansowej Polski, co, jego zdaniem, udało się osiągnąć.
Rostowski dodał, że Polska osiągnęła sukces, gdyż po pierwsze priorytetem rządu było trzymanie w ryzach deficytu, a po drugie miał on wiarę, że wskaźniki gospodarcze będą lepsze niż w najważniejszych krajach Unii Europejskiej.
Minister Rostowski skrytykował też Prawo i Sprawiedliwość. Jego zdaniem myślało ono, że kryzys wywoła w Polakach strach, który sprawi, iż zatęsknią oni za silną ręką władzy. Podkreślił, że gdyby Polska zrezygnowała z oszczędności i dodatkowych dochodów, co sugerowało PiS, deficyt wyniósłby 66 miliardów złotych, czyli po dwa tysiące złotych na osobę, wliczając niemowlęta. Zdaniem ministra finansów, dzięki rządowi Polska osiągnęła sukces, którego politycy PiS nie mogą mu odebrać.