Rzecznik MSZ Robert Szaniawski potwierdził, że wśród 6 osób porwanych wczoraj w Nigerii jest dwóch Polaków. Informację potwierdza także firma wydobywająca ropę u wybrzeży kraju, która zatrudnia Polaków.
W opinii Szaniawskiego porwania w Nigerii nie są niczym nadzwyczajnym i nie powinny niepokoić. Tłumaczy, że porywacze zazwyczaj negocjują warunki okupu, co trwa kilka dni. Rzecznik podkreśla, że porwania w Nigerii to źródło zarobku dla miejscowej ludności.
Robert Szaniawski mówi, że uprowadzeni nie są traktowani źle, gdyż celem porywaczy nie jest zemsta na nich, a wymuszenie okupu i realizacja celów politycznych. Rzecznik przypomina, że choć nigeryjskie władze próbują opanować przestępczy proceder, to i tak co kilka dni zdarza się porwanie. Jak dodaje, w tym roku było już ich ponad sto.
MSZ jest w kontakcie z rodzinami porwanych i firmą zatrudniającą Polaków. Ambasada wykorzystuje także swoje nieformalne znajomości wśród miejscowej ludności, by ustalić, jaka sytuacja panuje w regionie, w którym doszło do porwania. Robert Szaniawski zapewnia, że nie ma powodu do niepokoju.
Do porwania doszło wczoraj. Polacy wraz z czterema Hindusami zostali uprowadzeni ze statku obsługującego platformę wiertniczą, należącą do włoskiej firmy. W czasie całego zajścia nikomu z uprowadzonych nic się nie stało. Do porwania przyznała się grupa militarna, określająca się jako Ruch na rzecz Wolności Delty Nigru.