Na drodze z Karaleti do Nikozi, częściej niż jeszcze miesiąc temu pojawiają się patrole gruzińskiej policji i wojska. W Nikozi, położonej zaledwie kilometr od rogatek Cchinwali, saperzy rozminowują pobocza i szukają niewybuchów na szkolnym boisku. Na skrzyżowaniach stoją uzbrojeni żołnierze. Gromadzący się przed domami mężczyźni twierdzą, że nocami zakradają się do ich gospodarstw uzbrojeni bandyci i kradną zwierzęta.
Mieszkańcy gruzińskich wsi graniczących z Osetią Południową narzekają, że ze względów bezpieczeństwa zaniechali remontów swoich domów zniszczonych podczas ubiegłorocznej wojny z Rosją. Nie wychodzą na pola w obawie o życie, a skąpa pomoc humanitarna, która ich zdaniem rzadko dociera w te rejony, jest niewystarczająca.