Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej pułkownik Zbigniew Rzepa powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że ekspertyza będzie zapisem tego, co działo się w kabinie Tu-154M przed katastrofą. "To będzie taki stenogram, jak te opracowane wcześniej przez rosyjską komisję MAK i polską pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera" - wytłumaczył pułkownik Rzepa. Dodał też, że wcześniejsze ekspertyzy nie były robione pod kątem potrzeb prokuratorów prowadzących śledztwo smoleńskie, stąd uznano, że potrzebna jest jeszcze jedna - bardziej szczegółowa opinia.
Być może w czasie konferencji potwierdzi się informacja opublikowana w piątkowej "Rzeczpospolitej". Gazeta napisała, że słowa z kokpitu Tupolewa - do tej pory przypisywane generałowi Błasikowi - nie należały do niego. To drugi pilot - zdaniem "Rzeczpospolitej" - odczytywał wysokość z pokładowych urządzeń.
"Rzeczpospolita" w swojej publikacji stwierdziła też, że ustalenia krakowskich biegłych podważają jedną z ważnieszych tez, jaką dotychczas formułowała zarówno rosyjska jak i polska komisja badająca przyczyny katastrofy. Obie instytucje słowa z kokpitu przypisywały generałowi Błasikowi i mówiły, że odczytywał dane z urządzeń w samolocie. Sugerowały też, że obecność Dowódcy Sił Powietrznych w kabinie nie pozostawała obojętna dla załogi.
Zdaniem szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych pułkownika Edmunda Klicha doniesienia prasowe mówiące, że w kokpicie odzywał się drugi pilot a nie generał Błasik, jeszcze niczego nie dowodzą. Były polski akredytowany przy MAK przypomniał w rozmowei z IAR, że Błasik w kabinie był, bo ustalili to Rosjanie w czasie sekcji zwłok i miejsca, w jakim znaleziono ciało generała.
Dla Edmunda Klicha odkrycie, że to nie Błasik odczytywał wysokość z urządzeń pokładowych - jeśli oczywiście potwierdzą się doniesienia gazety - nie dziwią, ponieważ dotychczasowe stenogramy były odczytywane "na ucho", a krakowscy biegli zrobili je posługując się nowoczesnym sprzętem.
Klich powiedział też, że jego zdaniem obecność Dowócy Sił Powietrznych w kabinie samolotu jednak miała wpływ na zachowanie załogi. "Jak moja żona stoi za mną, a ja piszę na komputerze, to nie czuję się dobrze, komfortowo" - mówił szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)