Gazeta podaje, że organizacje już przygotowały pismo do władz niemieckich. Zdaniem "Naszego Dziennika" Niemcy nie chcą słyszeć o żadnych odszkodowaniach dla Polaków. Fundacja "Polsko-Niemieckie Pojednanie" od połowy 2006 r. prowadzi z Berlinem rozmowy na ten temat, ale niestety bez efektów.
W grudniu 2006 r. wypłaty świadczeń dla polskich pracowników przymusowych i ich rodzin zostały definitywnie zamknięte. Profesor Mariusz Muszyński, prezes Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", która obsługiwała wypłacanie pieniędzy, zaznacza w rozmowie z dziennikiem, żeby nie nazywać tych wypłat odszkodowaniami, ponieważ jest to ze szkodą dla naszych obywateli. - To były jedynie świadczenia o charakterze humanitarnym - dodaje Muszyński.
Berliński mecenas Stefan Hambura, zauważa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem, że istnieje bardzo duża grupa ludzi, w tym Polaków, poszkodowanych przez niemiecki nazizm, która żadnego odszkodowania nie dostała. Nieprawdziwa jest jego zdaniem interpretacja wielu niemieckich urzędników, jakoby wszyscy Polacy poszkodowani przez III Rzeszę mogli skorzystać z fundacji odszkodowawczej, gdyż wielu z nich nie odpowiadało podanym przez Niemców kryteriom. Wielu pokrzywdzonych przeleciało przez dość gęste sito kryteriów uprawniających do odszkodowań - dodaje mecenas i wymienia tysiące ofiar niemieckich pacyfikacji wsi polskich czy też dzieci rodziców, których poddawano pseudomedycznym eksperymentom.
Zdaniem berlińskiego mecenasa, liczba poszkodowanych Polaków jest tak duża, że już najwyższy czas, aby rząd niemiecki zainteresował się również ich losem.
"Nasz Dziennik"/IAR/kw/ jurczynski
