Rodziny ofiar katastrofy napisały do prezydentowej, że do Smoleńska razem z pielgrzymami mógłby polecieć krzyż z Krakowskiego Przedmieścia, dla którego, jak napisano w liście, "tak trudno znaleźć właściwe miejsce akceptowane przez wszystkich".
"Moją potrzebą jest odwiedzenie miejsca katastrofy smoleńskiej, żeby tam, gdzie zginął mój mąż, zatrzymać się na chwilę i pomodlić" - wyznaje Ewa Błasik "Naszemu Dziennikowi". Podkreśla, że z pewnością będzie to dla niej trudne przeżycie.
"Nie chcę jednak w żadnym razie łączyć pielgrzymki do Smoleńska ze sprawą gry politycznej krzyżem sprzed Pałacu Prezydenckiego. Dziś jednak można się domyślać, że nie tyle o tę wspólną wyprawę chodzi, ile o rozwiązanie problemu z krzyżem" - mówi wdowa po generale Błasiku "Naszemu Dziennikowi".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Nasz Dziennik"/kry/dj