Gazeta dodaje, że generał Majewski, który po śmierci generała Andrzeja Błasika awansował na dowódcę Sił Powietrznych, jest dość chłodno odbierany w środowisku pilotów wojskowych. Według nich jest on współodpowiedzialny za wieloletnie zaniedbania.
"To właśnie on w latach 2003-2004 i 2005-2007 był dowódcą Centrum Operacji Powietrznych, które odpowiada za bezpieczeństwo lotów" - czytamy w "Naszym Dzienniku".
Gazeta przypomina, że cztery miesiące przed katastrofą smoleńską generał Lech Majewski, jako asystent szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, bez porozumienia z ówczesnym dowódcą Sił Powietrznych próbował drastycznie obciąć budżet na lotnictwo wojskowe. Lech Majewski próbował dokonać zmian w planie modernizacji technicznej na lata 2010-2012, zmniejszając limity finansowe na Siły Powietrzne o gigantyczną sumę - ponad 66 milionów złotych.
"O tyle zostałyby uszczuplone nakłady na eksploatację samolotów. Plan cięć, przygotowany na posiedzenie szefostwa MON miał zadowolić Bogdana Klicha, który popisywał się przed premierem i posłami Platformy licytacją w dół potrzeb finansowych wojska. Budżetu Sił Powietrznych bronił generał Błasik, interweniując stanowczo u szefa Sztabu Generalnego WP gen. Franciszka Gągora. Obaj zginęli na Siewiernym" - pisze "Nasz Dziennik".
Więcej szczegółów na ten temat - w "Naszym Dzienniku".
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Nasz Dziennik/kry/dj