Nasz Dziennik zaznacza, że w samorządzie rejonu wileńskiego Polacy mają dość dużą reprezentację, co mogłoby świadczyć o tym, że przyspieszy on sprawę zwrotu ziemi. "Jeśli proces reprywatyzacji miałyby dokończyć samorządy, zrobiłyby to na pewno lepiej niż władze powiatowe, które nie czują się odpowiedzialne przed wyborcami, bo nie są one wyłaniane w wyniku wyborów." - tłumaczy Tadeusz Andrzejewski, doradca byłego premiera Gedyminasa Kirkilasa do spraw mniejszości narodowych. Jednak tu również pojawiają się problemy, ponieważ - jak twierdzą przedstawiciele rządu w Wilnie - zostało już bardzo mało ziemi do podziału.
W ostatnich latach tempo reformy rolnej w rejonach zamieszkałych przez polską mniejszość się zwiększyło. W rejonie solecznickim do dziś ziemię odzyskało 95 procent spadkobierców, w rejonie wileńskim - 75 procent. W pozostałych regionach Litwy zwrócono ziemię w 98 procentach. Jednak w samym Wilnie i okolicznych miejscowościach większość spadkobierców bezskutecznie domaga się jej zwrotu.
NDz/IAR adb/to/