Kryzys uderza przede wszystkim w gospodarstwa rodzinne, których właściciele nastawili się na to, że produkcja rolna będzie ich jedynym źródłem dochodu.
Senator Jerzy Chróścikowski z PiS podkreśla, że to właśnie rodzinne gospodarstwa o powierzchni do 100 hektarów inwestują najwięcej w swój rozwój i teraz najbardziej odczuwają skutki kryzysu.
Sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, że nieskuteczna okazuje się polityka wspierania rolnictwa prowadzona zarówno przez rząd, jak i Komisję Europejską. Większość instrumentów wsparcia można uruchomić tylko po uzyskaniu zgody ze strony KE, tymczasem unijna polityka rolna weszła niestety w fazę zwijania się - zauważa gazeta. Najbogatsze kraje unijne, takie jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia, domagają się ograniczenia nakładów na Wspólną Politykę Rolną.
"Nasz Dziennik" ostrzega, że jeżeli sytuacja na rynku szybko się nie zmieni, nasze rolnictwo upadnie i staniemy się importerem żywności.
"Nasz Dziennik"/iar/mf/dyd