"Nasz Dziennik" dodaje, że choć ujawnione w sprawie dokumenty i fakty wskazują, że Mularczyk prawa nie złamał, rada adwokacka przeciąga sprawę i opóźnia jej zakończenie. Zdaniem samego parlamentarzysty - to celowe działanie mające na celu stworzenie parawanu ochronnego dla byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego: Andrzeja Zolla i Jerzego Stępnia, których Mularczyk jest zmuszony ścigać na drodze postępowania sądowego.
Dlatego poseł PiS apeluje o zakończenie postępowania i ostrzega, że w przypadku dalszego przewlekania sprawy złoży skargę w strasburskim Międzynarodowym Trybunale Praw Człowieka - czytamy w "Naszym Dzienniku".
więcej:
"Nasz Dziennik" przypomina, że 10 maja ubiegłego roku parlamentarzysta podczas posiedzenia Trybunału Konstytucyjnego powiedział, iż według jego wiedzy, w archiwach IPN znajdują się dokumenty mogące wskazywać na współpracę dwóch sędziów zasiadających wówczas w składzie Trybunału z organami bezpieczeństwa PRL.
Przewodniczący Trybunału Jerzy Stępień nie wystąpił jednak wówczas do IPN o udostępnienie dokumentacji celem sprawdzenia jej zawartości, ale podjął samodzielną decyzję o wyłączeniu z orzekającego składu sędziów Mariana Grzybowskiego i Adama Jamróza. Dzień później, gdy media ujawniły, że według danych IPN jeden z sędziów odmówił współpracy, a drugi podpisał zobowiązanie w 1989 roku, Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie wszczęła postępowanie wobec Mularczyka. 10 marca wydała ona postanowienie o przedstawieniu posłowi zarzutu złamania zasad kodeksu etyki adwokackiej.
"Nasz Dziennik"/kry/łp