Pułkownik pisze między innymi, że kontakt z załogą polskiego samolotu urwał się, gdy był on w odległości dwóch kilometrów od początku pasa startowego. Jest to sprzeczne z zapisami rejestratora głosów w kabinie samolotu, z których wynika, że łączność działała aż do rozbicia się maszyny. Pułkownik Murawiow twierdzi też, że to on, a nie pułkownik Nikołaj Krasnokutski kontaktował się 10 kwietnia z centrum łączności rosyjskiego lotnictwa transportowego o kryptonimie "Logika". Murawiow rozmawiał też z drugim centrum o kryptonimie "Konwektor", znajdującym się na lotnisku Wnukowo pod Moskwą.
Rosyjski pułkownik twierdzi też, że opublikowane wcześniej przez "Nasz Dziennik" informacje, uzyskane od niego, nie odpowiadają temu, co przekazał polskim korespondentom. Gazeta nie zgadza się z tymi zastrzeżeniami. Więcej w "Naszym Dzienniku".
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Nasz Dziennik"/Siekaj