Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Nasz Dziennik" - Zakres śmierci na radarze

0
Podziel się:

Załoga polskiego Tu-154M nie otrzymała 10 kwietnia od obsługi strefy radarowej informacji o miejscu zakończenia pracy radiolokatora - twierdzi "Nasz Dziennik". Pytani o wyjaśnienie tej kwestii Rosjanie milczą - czytamy dalej w gazecie.

Rosyjski MAK twierdzi, że zniżanie polskiego samolotu podczas tragicznego lotu 10 kwietnia 2010 roku odbywało się "z wykorzystaniem własnych pomocy nawigacyjnych". Załoga miała zrezygnować z pomocy kontrolerów wieży lotniska Siewiernyj. Polscy specjaliści przygotowujący "Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego MAK" doszli jednak do zupełnie innych wniosków. Podczas wszystkich badanych lotów 7 i 10 kwietnia używany był radiolokacyjny system lądowania (RSL) obsługiwany przez kierownika strefy lądowania majora Wiktora Ryżenkę. Działał on jednak nieprawidłowo - czytamy w"Naszym Dzienniku".
Opisane problemy nie są jedynymi-podkreśla gazeta. Dostępne już uwagi strony polskiej do projektu Raportu MAK wytykają ogromną liczbę podobnych niedopatrzeń ze strony obsługi lotniska. Zostały one jednak zignorowane jako "niemerytoryczne". MAK nie podjął ze stroną polską żadnej formy dialogu, ograniczył się jedynie do załączenia polskich uwag (w języku polskim)
do tekstu raportu zaprezentowanego 12 stycznia.

IAR/"Nasz Dziennik"/as/dj

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)