Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha przyznaje w roamowie z "Naszym Dziennkiem", że wszelkie obawy dotyczące tych preparatów są słuszne. "Polska podlega jednak rejestracji leków, która obowiązuje w całej Unii Europejskiej. Nie możemy zatem nic z tym zrobić" - tłumaczy na łamach gazety Piecha.
Formalnie są to "produkty lecznicze dopuszczone do obrotu na terenie Polski", nazywane środkami do antykoncepcji "doraźnej", antykoncepcji "po" lub "pigułkami dnia następnego" - pisze "Nasz Dziennik". Jeden z pracowników apteki w Międzylesiu uważa jednak, że sumienie nie pozwala mu tych leków sprzedawać, gdyż "nie można nakazać farmaceucie morderstwa" - czytamy w artykule.
Wiceminister Piecha dodaje, że resort zdrowia jest w tej sytuacji bezradny: "My oczywiście nie refundujemy i nie zamierzamy w żaden sposób refundować czy reklamować tych preparatów. Ale wśród wielu tysięcy zarejestrowanych leków są również te" - tłumaczy w rozmowie z gazetą.
Postinor bez recepty można już kupić w Wielkiej Brytanii - dodaje "Nasz Dziennik".
"Nasz Dziennik"/mn/dabr
