"Nasz Dziennik" zwraca uwagę, że wzrost cen najbardziej odczuje energochłonna branża przemysłowa, w tym nawet dobrze prosperujące firmy. Przedstawiciele Huty Stalowa Wola, największego pracodawcy na Podkarpaciu alarmują, że po podwyżce koszty produkcji przewyższą możliwe do uzyskania przychody ze sprzedaży maszyn, a to pociągnie za sobą lawinę zwolnień.
Z kolei prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak uważa, że tak wysoki wzrost cen energii oznacza katastrofę gospodarczą miasta, którą mocno odczuje samorządowy budżet i mieszkańcy. Przedsiębiorcy i magistrat chcą skierować protest do premiera i parlamentarzystów - dodaje "Nasz Dziennik".
"Nasz Dziennik"/IAR/daw/orzechowska