"Nasz Dziennik" pisze, że na trop Puchalskiej wpadł Przemysław Maksymiuk, który ze zdziwieniem przeczytał, że sędzia nadal orzeka i to w sprawach o zabarwieniu politycznym. W 1986 roku, w przyspieszonym procesie, skazała mężczyznę za drukowanie i rozpowszechnianie nielegalnych wydawnictw.
Dziesięć lat później orzeczenie sędzi Puchalskiej zostało w sposób zdecydowany podważone przez Sąd Najwyższy. "Nasz Dziennik" podkreśla, że jest ona znana historykom, którzy badając orzecznictwo warszawskich sądów z lat 80., zaliczyli ją do grona sędziów negatywnie wyróżniających się nadmierną surowością.
Przypadek Puchalskiej nie jest odosobniony, jednak - jak podkreśla "Nasz Dziennik" - obecnie kwestia nieautonomicznie orzekających sędziów wychodzi już poza ramy poprawności politycznej, a należny sędziom atut niezawisłości ginie w różnorodnych okolicznościach.
"Nasz Dziennik"/IAR/kl/MagM