Oceniając sytuację panującą w Lukli polski konsul w New Delhi Tomasz Wielgomas wyjaśnia, że na lotnisku jest duża kolejka i trzeba czekać, aż Nepalczycy rozładują zator. W Lukli znajdują się nie tylko Polacy, ale także turyści z innych krajów. Powodem opóźnień w odlotach były złe warunki atmosferyczne oraz nieduża liczba samolotów, którymi dysponują prywatne linie lotnicze obsługujące loty na himalajskie lotniska. Zwykle w sytuacjach takich opóźnień przewoźnicy zabierają najpierw turystów, którzy uczestniczą w trekkingach zorganizowanych przez nepalskie agencje turystyczne. Jednocześnie prywatni operatorzy helikopterów zaczynają podnosić ceny swych i tak nie tanich usług. Cena natychmiastowego lotu helikopterem podniosła się do 2 i pół tysiąca dolarów.
Lotnisko w Lukli uważane jest za jedno z najniebezpieczniejszych w Nepalu, dlatego po dwóch wypadkach w ostatnich latach władze lotnicze kraju rygorystycznie przestrzegają zakazu lotów w złych warunkach atmosferycznych.
Informacyjna Agencja Radiowa