Były dyrektor Radia Wolna Europa Zdzisław Najder nie widzi takich wartości. "Jedni bronią struktur państwowych, może i niedoskonałych; drudzy odmawiają ich legitymizacji mówiąc: "To nie jest nasz rząd i nasz prezydent" - mówi Najder dodając, że głębokość tego podziału można porównać tylko ze sporami w okresie Sejmu Czteroletniego.
Zdaniem politologa Aleksandra Smolara, "problem podziału narzucanego przez Prawo i Sprawiedliwość jest niebezpieczny dlatego, że dotyczy definicji rzeczywistości". Smolar dodaje, że istniejące w Polsce podziały nie prowadzą do wykluczenia przeciwników ze wspólnoty. "To staje się możliwe dopiero, gdy mamy do czynienia z radykalnie odmiennym definiowaniem rzeczywistości" - mówi politolog dodając, że taki podział podkopuje demokrację.
Marszałek Sejmu pierwszej kadencji Wiesław Chrzanowski uważa natomiast, że podział, wywołany przez konflikt czysto polityczny, wkrótce zblednie. "Upływ czasu sprawia, że powraca właściwa miara rzeczy. Gdy rozdzieramy dziś szaty nad ostrością konfliktu politycznego, warto sobie przypomnieć o 400 ofiarach zamachu majowego w 1926 roku" - mówi Chrzanowski i dodaje, że władze powinny wyjaśnić okoliczności katastrofy smoleńskiej i wyciągnąć personalne konsekwencje.
Pragnący zachować anonimowość publicysta powiedział Rafałowi Kalukinowi, że społeczeństwo wcale nie jest aż tak podzielone, jak się sądzi. Podzielona jest tylko coraz słabsza inteligencja, która została wychowana tak, że myśli wartościami. Jednak "w normalnych czasach wartości nie regulują polityki, to polityka żongluje wartościami" - mówi publicysta.
Kliku prawicowych publicystów, w tym Bronisław Wildstein i Rafał Ziemkiewicz, odmówiło rozmowy z "Newsweekiem".
"Newsweek Polska" 16 04/Siekaj/K.P.
