Szef berlińskiej kliniki Karl Max Einhäupl poinformował, że stan Julii Tymoszenko co prawda lekko się poprawił, ale nie sposób przewidzieć czy w Charkowie możliwe jest jej całkowite wyleczenie. W tamtejszym szpitalu nie ma bowiem sprzętu niezbędnego do przeprowadzenia odpowiedniej terapii. Dyrektor kliniki skrytykował też warunki w jakich przetrzymywana jest była premier. Jak mówił przebywa ona w pokoju z zaklejonymi oknami i jest pod bezustanną obserwacją. Z relacji lekarza wynika też, że Tymoszenko życzy sobie przeniesienia do szpitala w Kijowie albo do aresztu domowego.
Była ukraińska premier odsiaduje wyrok siedmiu lat pozbawienia wolności za rzekome nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją. Od miesięcy skarży się na poważne problemy z kręgosłupem. Od kilku tygodni zajmują się nią niemieccy lekarze. Ukraińskie władze zgodziły się na to pod międzynarodową presją.
IAR