Niemieccy politycy i władze miasta pytają, czy musiało dojść do takich zamieszek. Mieszkańcy Stuttgartu są zszokowani brutalnym działaniem policji. W ruch poszły armatki wodne i gaz pieprzowy. Szesnaście ciężko poszkodowanych osób leży w szpitalach. Wśród lżej rannych są dzieci i młodzież. Politycy Zielonych zarzucają policji, że tak ostra interwencja nie była uzasadniona. Policja się broni twierdząc, że to demonstranci są winni eskalacji wydarzeń. Z zeznań policjantów wynika, że rzucali w nich kamieniami i sami wcześniej użyli gazu pieprzowego. Sześciu funkcjonariuszy jest rannych. Policji broni tez premier Badenii-Wirtembergii. Stefan Mappus uważa, że funkcjonariusze zachowali się "nad wyraz odpowiedzialnie".
Demonstracje w Stuttgarcie od jakiegoś czasu odbywają się regularnie. Chodzi o projekt Stuttgart 21, zakładający zastąpienie dotychczasowego, naziemnego dworca głównego podziemnym dworcem przelotowym. Ma to być istotny element modernizacji europejskiego szlaku kolejowego z Paryża do Wiednia i dalej do Budapesztu. Ma kosztować 4 miliardy sto milionów euro. Wiele środowisk w Niemczech uważa, że to zbyt kosztowna inwestycja, niewiele dająca i pozbawiona sensu.
Informacyjna Agencja Radiowa