Większość sondaży nie pozostawia wątpliwości co do najważniejszej kwestii: kto wybory wygra. Prognozy dają chadekom około dziesięciopunktową przewagę nad socjaldemokratami. Dlatego, jak mówi szef ośrodka badania opinii społecznej Emnid Klaus-Peter Schöppner, po wyborach rządzić będzie dalej Angela Merkel - albo w pożądanej koalicji z liberałami, albo kontynuując wielką koalicję z socjaldemokratami. "W obu przypadkach CDU będzie miła większość" - podkreśla Schöppner.
Zdaniem obserwatorów, możliwość kontynuacji wielkiej koalicji sprawiła, że politycy CDU i SPD chwalili w kampanii osiągnięcia swego rządu i nie atakowali siebie nawzajem. Fakt, że wspólnie musieli stawić czoła kryzysowi gospodarczemu, zatarł linie podziału między największymi niemieckimi partiami.
Efekt to, zdaniem politologa Michaela Sprenga, najnudniejsza kampania od lat. "Sam dzień wyborów będzie emocjonujący, ale droga do niego była długa i męcząca" - mówi Spreng. Dziś kampanię kończą wszystkie niemieckie partie polityczne.
