Prezes NIK Jacek Jezierski wyjaśnia, że jednym z powodów narastania problemu jest dostępność tuczących przekąsek w szkolnych sklepikach. Można tam kupić chipsy, słodkie napoje czy słodycze, a rzadziej warzywa i owoce.
Okazało się też, że jedna trzecia szkół nie zapewnia dzieciom obiadu, a w tych, które zapewniają, jedna czwarta ofert jest niezgodna z zaleceniami dietetyków.
NIK stwierdził, że nauczyciele nie są kształceni do uczenia dzieci, jak zdrowo się odżywiać, a rządowy program zapobiegania otyłości na lata 2007 - 201 najpierw zakładał wydanie 12 milionów złotych, potem budżet zmniejszono o połowę, a ostatecznie wydano 2 i pół miliona.