Gdyby wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbywały się dzisiaj kandydat Demokratów wygrałby je zdecydowanie.
Według większości ogólnokrajowych sondaży Barack Obama wyprzedza Johna McCaina o 5-6 punktów procentowych. Jednak najbardziej niepokojące dla kandydata Republikanów są wyniki napływające z poszczególnych stanów. Obama prowadzi już nie tylko na Florydzie i w Ohio, które przesądziły o zwycięstwach wyborczych George'a Busha, ale również w tradycyjnie republikańskiej Karolinie Północnej, Wirginii i Colorado.
Gdyby wybory odbywały się dzisiaj, Barack Obama odniósłby przygniatające zwycięstwo zdobywając 348 głosów elektorskich podczas gdy jego rywal tylko 190.
Spadek poparcia dla Johna McCaina wynika przede wszystkim z kryzysu na rynkach finansowych, za który Amerykanie obwiniają Republikanów. McCain stracił też w oczach opinii publicznej po serii chaotycznych posunięć w ostatnich tygodniach kampanii. Do umocnienia pozycji Baracka Obamy przyczyniła się piątkowa debata telewizyjna. Kandydat demokratów pokazał się w niej jako kompetentny, zdecydowany i spokojny polityk.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 4 listopada. Komentatorzy podkreślają, że choć Obama jest w tej chwili wyraźnym faworytem, to w ciągu miesiąca wiele jeszcze może się zdarzyć.