Barack Obama podkreślił, że Korea Północna nie osiągnie bezpieczeństwa i szacunku pogróżkami. Dodał, że społeczności międzynarodowej bardzo zależy na unormowaniu sytuacji i naprowadzeniu Phenianu na ścieżkę pokojowej koegzystencji z sąsiadami. Zapewnił jednak, że bojowe i prowokacyjne zachowanie, które zagraża sąsiadom, spotka się z wprowadzeniem poważnych sankcji.
Barack Obama zadeklarował wsparcie dla Seulu i solidarność z nim. Z kolei południowokoreański prezydent Lee Myung-Bak wyraził przekonanie, że silne związki jego kraju ze Stanami Zjednoczonymi sprawią, iż Phenian zastanowi się dwa razy, zanim "zrobi coś, czego potem będzie żałować".
Barack Obama odniósł się także do sytuacji w Iranie, gdzie od kilku dni trwają manifestacje przeciwników prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. W zamieszkach zginęło co najmniej kilka osób, są także ranni. Amerykański przywódca zaznaczył, że jest tym "głęboko zaniepokojony, nie zamierza jednak mieszać się w wewnętrzne sprawy Iranu".