Według "Rzeczpospolitej", niemiecka policja kryminalna dotarła do członków osławionej brygady Dirlewangera. Według gazety dziesięciu byłych esesmanów, odpowiedzialnych za mordy na mieszkańcach Warszawy, zostało już przesłuchanych przez niemiecką policję.
Zdaniem Pawła Ukielskiego z Muzeum Powstania Warszawskiego, po raz pierwszy w Niemczech mówi się o ludobójstwie, jakiego naziści dokonywali w 1944 roku w Warszawie. Brygada Dirlewangera była formacją złożoną z kryminalistów i zbrodniarzy, rekrutowanych z niemieckich więzień i obozów koncentracyjnych. Dirlewangerowcy brali udział między innymi w rzeziach ludności cywilnej na Starym Mieście i na Woli. Nazwiska esesmanów są znane dzięki historykom z Muzeum Powstania Warszawskiego, którym udało się dotrzeć do listy 85 zbrodniarzy. Dyrektor Muzeum Jan Ołdakowski powiedział, że pochodzi ona z Polskiego Czerwonego Krzyża, który sporządził spis osób podejrzanych o zbrodnie wojenne. Żadna z nich nie została skazana.
Kartotekę Muzeum przekazało do niemieckiego urzędu w Ludwigsburgu, który zajmuje się ściganiem zbrodniarzy nazistowskich oraz do Instytutu Pamięci Narodowej. Andrzej Arseniuk z IPN-u przypomniał, że śledztwo w sprawie zbrodni dokonywanych w czasie Powstania Warszawskiego toczy się już od kilku lat.
Dirlewangerowcy to dziś ludzie po 80-tce jednak, jak mówi Jan Ołdakowski, należy dążyć do tego, aby odpowiedzieli za zbrodnie dokonane 64 lata temu. Działania, jakie teraz podjęła strona niemiecka, to dla historyków z Muzeum Powstania Warszawskiego symboliczny akt sprawiedliwości, który przypomni o tym, co działo się w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku. Na warszawskiej Woli w ciągu kilku dni wymordowano około 60 tysięcy osób, a cała dzielnica została zrównana z ziemią.