Rodzice dziewczyny zarzucają policji opieszałość. Twierdzą, że od chwili zgłoszenia, w piątek wieczorem, funkcjonariusze nic nie zrobili, by odnaleźć ich córkę. Twierdzą, że policja czekała z poszukiwaniami do poniedziałku.
Izabela Niedźwiedzka z biura prasowego warmińsko - mazurskiej policji twierdzi, że funkcjonariusze zrobili wszystko co mogli i nie czekali z poszukiwaniami ani chwili. Jak tłumaczyła Niedźwiedzka w ponad godzinę od zgłoszenia wprowadzono informacje o zaginięciu dziewczyny do policyjnych baz danych. Następnie komunikat w tej sprawie został natychmiast wysłany innym jednostkom, a patrole, które pełniły w tym czasie służbę otrzymały także zdjęcie dziewczyny. Sprawdzono też miejsca, w których mogła ona przebywać. Ponadto policjanci skontaktowali się z jej znajomymi, rodziną i chłopakiem. Zbierali szczegółowe informacje o jej codziennym funkcjonowaniu, aby przyśpieszyć poszukiwania - dodała rzecznik.
Małgosia wracała pociągiem ze szkoły w Bydgoszczy. Kiedy nie dotarła do domu, jej matka zawiadomiła policję. W poniedziałek nieprzytomną dziewczynę znalazł przy torach pracownik kolei. Policja wstępnie wykluczyła udział innych osób i rozważa próbę samobójstwa.
17 - latka leży w szpitalu wojewódzkim w Elblągu. Jej stan jest bardzo ciężki. Ma poważne rany głowy.