Zdaniem Edmunda Klich rosyjska konferencja to próba ,,wsadzenia kija w mrowisko''. Jak tłumaczy, bardzo dziwi go, że rosyjscy eksperci wolą rozmawiać z dziennikarzami, zamiast z ekspertami z Polski. Klich taki model komunikacji uważa za śmieszny i wysnuwa wniosek, że Rosjanie boją się polskich ekspertów.
Według Klicha rosyjscy eksperci, którzy wzięli dziś udział w konferencji, nie powinni wypowiadać się na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Są to, jak tłumaczy, eksperci lotnictwa cywilnego, którzy nie znają procedur panujących na lotniskach wojskowych, nie mogli więc właściwie ocenić zachowania obsługi wieży kontrolnej.
Klichowi nie spodobały się też oskarżenia ze strony rosyjskich ekspertów, o bezprawne ujawnienie przez Polskę, rozmów w kabinie Tupolewa. Jak tłumaczy, Rosjanie niezgodnie z przyjętymi procedurami ujawnili wyniki z sekcji zwłok ofiar katastrofy oraz w trakcie prezentacji raportu MAK odtworzyli nagranie z ostatnich sekund lotu, na którym słychać było krzyki pilotów z kabinie Tupolewa. To kuriozalne, Rosjanie powinni przestrzegać umów - podsumowuje.
Edmund Klich przyznaje jednak, że większość zarzutów przedstawionych na dzisiejszej konferencji w Moskwie, dotyczących zaniedbań ze strony polskiej to fakty z którymi nie można polemizować.