Papież przyjechał do Libanu, bo to właśnie w tym kraju żyje największy odsetek chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Watykan zapowiadał też, że Benedykt XVI ma przemówić do wszystkich mieszkańców Bliskiego Wschodu jako pielgrzym pokoju.
Jak dotąd papież nie odniósł się bezpośrednio do zamieszek, przetaczających się przez kraje muzułmańskie. Ich powodem jest antyislamski i obraźliwy film "Niewinność muzułmanów". Zdaniem Jarosława Kociszewskiego z Redakcji Publicystyki Międzynarodowej Polskiego Radia, Benedykt XVI nie będzie w stanie uspokoić napiętej sytuacji.
"Ten pożar musi się sam wypalić. Poza tym, nawet jeśli do kogoś w Libanie trafią słowa Benedykta XVI, nie sądzę, aby trafiły do muzułmanów w Bangladeszu, Indonezji, Tunezji, Izraelu czy Jemenie. A o takiej skali problemu w tej chwili mówimy" - powiedział Jarosław Kociszewski na antenie radiowej Jedynki.
Wczoraj muzułmańskie protesty przetoczyły się przez kilkanaście krajów. Śmierć poniosło w nich w sumie 7 osób. Demonstrujący atakowali głównie ambasady Stanów Zjednoczonych, bo to właśnie w Ameryce nakręcono i upubliczniono kontrowersyjny film.
IAR