Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

OPIS - samopodpalenie

0
Podziel się:

Prokuratura Rejonowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie próby samospalenia się mężczyzny przed kancelarią premiera. Dochodzenie jest prowadzone z artykułu 151 kodeksu karnego, mówiącego o "namawianiu lub udzielaniu pomocy w targnięciu się na własne życie". Jest to czyn zagrożony karą od 3 miesięcy do pięciu lat więzienia. Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie wyjaśnił, że wszczynanie śledztwa z tego artykułu jest standardową procedurą w podobnych sytuacjach.

Mężczyzna, który próbował dokonać samospalenia, ma poparzone 50 procent powierzchni ciała. Rzecznik Wojskowego Instytutu Medycznego doktor Piotr Dąbrowiecki poinformował, że stan pacjenta jest ciężki, lecz jego życiu raczej nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Mężczyzna jest podłączony do respiratora.
Rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski poinformował, że mężczyzna napisał dwa listy. Jeden, w skróconej wersji, znaleziono na ławce w Łazienkach. Dłuższa, elektroniczna wersja, zawierająca wyjaśnienie motywów desperackiego czynu, została rozesłana do niektórych redakcji.
Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna miał trudną sytuację materialną, stracił pracę, a ostatnio przegrał proces, który wiązał się z postępowaniem komorniczym. W ciągu ostatnich trzech lat pracował jako ochroniarz w jednym z warszawskich hipermarketów. Wcześniej był pracownikiem Urzędu Skarbowego w Warszawie, a do lutego 2006 roku - pracownikiem Centralnego Biura Śledczego.
Jak podaje RMF FM, mężczyzna w liście do Donalda Tuska skarży się, że stracił pracę w urzędzie skarbowym - po tym, jak starał się ujawnić nieprawidłowości, do których miało w nim dochodzić. Według mężczyzny, urzędnicy ministerstwa finansów mieli przymykać oczy na przekręty szefowej tego oddziału skarbówki. O wszystkim - jak twierdzi - poinformował minister Julię Piterę, która ma mieć komplet dokumentacji.
Mężczyzna napisał, że stracił zaufanie do państwa i nie wierzy w sprawiedliwość. Twierdzi, że nieprawidłowościami w urzędzie skarbowym i swej trudnej sytuacji finansowej starał się zainteresować większą liczbę polityków - także Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Napieralskiego. Wstępnie sprawą miał zainteresować się jedynie szef SLD. Ostatecznie żaden z polityków nie podjął jego sprawy. Sam określa siebie jako człowieka, który głosował na Platformę Obywatelską.
W związku z tragicznym wydarzeniem premier Donald tusk przerwał wyborczy objazd po Polsce i wraca do Warszawy.
Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej wyraziła współczucie dla mężczyzny i jego rodziny, i nadzieję, że wróci on do zdrowia. Także prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński życzy mężczyźnie powrotu do zdrowia. Na konferencji prasowej w Sosnowcu nie chciał komentować sprawy. Zaprzeczył jedynie, by otrzymał list od mężczyzny.
Według posła PJN Pawła Poncyljusza, to tragiczne wydarzenie jest efektem tego, że urzędnicy doprowadzają obywateli do krańców wytrzymałości. Paweł Poncyliusz powiedział, że PJN nie ma prawa grać na emocjach związanych z wydarzeniem sprzed kancelarii premiera, ale ma prawo w imieniu Polaków upomnieć się o to, by politycy zaczęli rozwiązywać problemy ludziom zamiast zajmować się sobą i pozyskiwaniem popularności
Rzecznik SLD Tomasz Kalita uważa, że politycy powinni zachować daleko idącą ostrożność przy komentowaniu próby samospalenia pod Kancelarią Premiera. Zdaniem Kality, jednostkowy akt desperacji nie powinien być wykorzystywany w kampanii, bo polityk jest przede wszystkim odpowiedzialny za swoje słowo i nie powinien podsycać agresji i nieufności społecznej.

IAR

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)