Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

OPIS MAK - raport - polskie uwagi

0
Podziel się:

Polski rząd wskazuje na uchybienia w projekcie raportu MAK na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej i publikuje dokument pod tytułem "Uwagi Rzeczpospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego MAK z badania wypadku samolotu TU 154M nr boczny 101". Liczący 148 stron dokument odrzuca przede wszystkim niektóre wnioski strony rosyjskiej i domaga się ponownego sformułowania przyczyn i okoliczności wypadku.

Zdaniem polskiej strony, wśród czynników, które miały wpływa na katastrofę, a nie znalazły się w raporcie, brakuje co najmniej kilku punktów. Zdaniem polskiej strony, część czynników leży po stronie rosyjskiej. Federacja Rosyjska nie powinna była wydać zgody na lot bez lidera. Nie przekazano także aktualnych danych aeronawigacyjnych lotniska, informacji o warunkach atmosferycznych oraz ostrzeżenia o wystąpieniu warunków pogodowych poniżej minimum dla lotniska Sewiernyj.
Zdaniem autorów dokumentu, w raporcie MAK nie wymieniono też zaniechań kontrolerów lotu, którzy nie podjęli decyzji o lądowaniu na lotnisku zapasowym, nie podawali załodze informacji o widzialności pionowej, a także o odchyleniu od nakazanej ścieżki lądowania, zbyt późno podano także komendę na przerwanie podejścia. W raporcie MAK nie ma również oceny przygotowania strony rosyjskiej do przyjęcia lotu szczególnie ważnego.
Niektóre uwagi MAK, zdaniem strony polskiej nie mają potwierdzenia w faktach. Chodzi między innymi o sformułowania mówiące o istotnych niedociągnięciach co do przygotowania załogi, zasadach jej formowania oraz gotowości do lotu. Polska strona odrzuca także stwierdzenie, że start nastąpił bez posiadania przez załogę informacji o pogodzie w Smoleńsku oraz informację, jakoby załoga samolotu nie zameldowała kontrolerowi, według jakiego systemu dojdzie do lądowania. W uwagach do raportu MAK odrzucono też stwierdzenie, że dowódca załogi miał przerwę powyżej 5 miesięcy w wykonywaniu lądowania w trudnych warunkach atmosferycznych oraz że polski samolot podchodził do lądowania z wykorzystaniem autopilota.
Zakwestionowano także ocenę pracy kontrolerów lotu. Za nieprawdziwe stwierdzenia polski dokument uznaje też uwagę, że polski samolot nie przerwał podchodzenia do lądowania mimo wielokrotnych ostrzeżeń z wieży kotrolerów lotu oraz, że nie przerwano podejścia do lądowania na wysokości 100 metrów mimo słabej widzialności. Polska strona nie przyjmuje również stwierdzenia, że działanie wyposażenia świetlnego lotniska nie miało wpływu na wypadek.
Polski rząd jest zdania, że w raporcie MAK nie powinno znaleźć się stwierdzenie mówiące o wpływie "spodziewanej negatywnej reakcji Głównego Pasażera" na katastrofę. Rosjanie napisali też w projekcie do raportu, że jednym z czynników była obecność w kabinie pilotów Dyrektora Protokołu oraz Dowódcy Sił Powietrznych.
Wątpliwości polskich ekspertów budzi również rola Nikołaja Krasnokutskiego, którego pominięto w raporcie. Tymczasem niektóre fragmenty zeznań świadków świadczą o tym, że uczestniczył on w procesie naprowadzania samolotu na lotnisko w Smoleńsku. To z kolei świadczyłoby o tym, że Krasnokutski przekroczył swoje uprawnienia. MAK stwierdza jednak w raporcie, że Krasnokutski zajmował się jedynie koordynacją pracy wszystkich służb lotniskowych i nie uczestniczył bezpośrednio w decydowaniu o tym, czy polski samolot ma lądować.
Dokument przygotowany przez polską stronę szczegółowo analizuje wszystkie stwierdzenia zawarte w rosyjskim projekcie raportu. Zdaniem polskiej strony w rosyjskim raporcie brakuje informacji o sytuacji na stanowisku kontrolerów lotu w dniu katastrofy, a także odpowiedzi na temat wątpliwości co do stanu technicznego lotniska. Warszawa w oficjalnym dokumencie podkreśla również, że przed wylotem nie otrzymała odpowiedzi na wiele z zadanych wcześniej pytań.
Z dokumentu wynika, że strona polska nie otrzymała wielu ważnych dokumentów - informacji określających minimalne warunki lądowania lotniska w Smoleńsku, zakresu obowiązków osób pełniących funkcje kierowania i zabezpieczania lotów oraz pełnej dokumentacji zawierającej zdjęcia i filmy z miejsca katastrofy. Polska nie otrzymała również informacji służb rosyjskich i białoruskich dotyczących faktycznej trasy przelotu samolotu Tu-154M. Wystąpiono także o udostępnienie informacji, czy 10 kwietnia była próba lądowania innego samolotu przed Jakiem-40.
W uwagach do raportu MAK podkreślono, że załoga samolotu, na którego pokładzie znajdował się prezydent, była źle informowana przez smoleńską obsługę lotniska co do właściwego położenia na ścieżce i kursie. Zaznaczono również, że osoba pełniąca nadzór nad kontrolerami miała nikłe doświadczenie i ten czynnik również mógł mieć wpływ na przebieg lądowania.
Zwrócono również uwagę, że Rosjanie przed starem Tu-154 M nie ostrzegli polskich służb o złych warunkach panujących na lotnisku docelowym. Eksperci uważają, że mogło to mieć istotny wpływ na dalsze wydarzenia. Mimo wcześniejszych próśb nie otrzymano dokładnych danych aeronawigacyjnych lotniska.
Z dokumentu, przekazanego Rosji 19 grudnia 2010 roku, wynika, że nie otrzymano również informacji na temat elementów radiolokacyjnych i świetlnych rozlokowanych na lotnisku w Smoleńsku. Polacy nie dostali odpowiedzi, czy te elementy różniły się podczas lądowań polskich samolotów 7 i 10 kwietnia. Moskwa nie przekazała zapisów wideo i dokumentacji przedstawiającej pracę kontrolerów lotu i pomiarów ich sprzętu. Według dokumentu, Moskwa odpowiedziała, że zapisu na taśmie nie ma, a sam nośnik został przekazany do kolejnych badań. Nie wyjaśniono również polskich wątpliwości co do zasadności przebywania w centrum kontroli lotów wielu osób oraz ich kompetencji. Rosyjskie organy nie przedstawiły również informacji dotyczących potencjalnej ingerencji moskiewskiej centrali w pracę smoleńskich operatorów.
Strona polska podkreśla, że Rosjanie nie powinni wydać zgody na lot polskiego samolotu bez rosyjskiego lidera. Obecność nawigatora znającego doskonale warunki tamtego lotniska wpłynęłaby istotnie na bezpieczeństwo lotu. Warszawa nie zgodziła się również na zarzuty MAK, jakoby załoga Tu-154M była nieprzygotowana do lotu i lądowania w Smoleńsku.
Warszawa zgłosiła również prośbę o wyjaśnienie dlaczego lotnisko w Smoleńsku pozostało otwarte, mimo tak złych warunków atmosferycznych. Podkreślono również, że obsługa lotniska zdawała sobie sprawę, że na pokładzie Tu-154M są najważniejsze osoby w państwie. Według dokumentu, również te wątpliwości nie zostały wyjaśnione.
Polacy zwrócili również uwagę na fakt, że współrzędne geograficzne umieszczone na kartach podejścia lotniska w Smoleńsku są niedokładne pomimo obowiązujących standardów. Dodatkowo nie przyjęto rosyjskich wyników oblotu lotniska, przeprowadzonego 15 kwietnia, z którego Polska nie otrzymała pełnego raportu. Warszawa nie otrzymała również zgody na oblot lotniska i sprawdzenie dokładności urządzeń naprowadzających tego portu lotniczego.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)