"To błędna decyzja" - tak wysoki rangą unijny urzędnik, zajmujący się sprawami Partnerstwa Wschodniego, skomentował informację, że szef białoruskiego MSZ Siarhiej Martynau nie pojawi się w Warszawie na szczycie. Dodał, że nie wyobraża sobie, by ambasador, czyli urzędnik niższego szczebla, mógł na przykład wziąć udział w jutrzejszej kolacji razem z unijnymi przywódcami i liderami pięciu krajów zza wschodniej granicy - Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Armenii i Azerbejdżanu. "Takie decyzje tylko pogarszają relacje Białorusi ze Wspólnotą" - dodał unijny urzędnik podczas spotkania z dziennikarzami w Brukseli. Przypomniał też, że w przyszłym miesiącu kraje członkowskie mają przeanalizować relacje z Mińskiem i rozważyć nałożenie kolejnych sankcji - na co szczególnie naciskają Niemcy.
Jeśli chodzi o ewentualne uczestnictwo białoruskiego ambasadora w szczycie Partnerstwa Wschodniego, to - jak informuje polski MSZ - do jutra zostanie podjęta decyzja, czy Warszawa się na to zgadza. "Jeśli tak, to zobaczymy, w jakiej formie ambasador, czyli urzędnik niższego szczebla, będzie mógł uczestniczyć w szczycie Partnerstwa Wschodniego" - powiedział IAR Marcin Bosacki. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na szczycie przedstawiciele państw członkowskich mają przekazać Białorusi przesłanie. Ma ono dotyczyć między innymi perspektywy współpracy z władzami w Mińsku jeśli będą one postępować zgodnie z zasadami Unii Europejskiej.