Zgodnie z oczekiwaniami, sąd zdecydował, że przesłuchanie będzie zamknięte dla publiczności. Nie wiadomo, jak długo może ono potrwać, ale norweskie media twierdzą, że posiedzenie sądu zakończy się decyzją o tymczasowym aresztowaniu Andersa Breivika.
Przed budynkiem sądu na wieści z sali rozpraw czekają tłumy dziennikarzy, ale także tłumy Norwegów i innych mieszkańców tego kraju, w tym Polaków. "Myśleliśmy, że go zobaczymy, ale na pewno jest to niemożliwe. Z tego, co wiemy, on się tym chwali i cieszy, i lubi skupiać uwagę na sobie. We mnie budzi to odrazę, tak jak we wszystkich Norwegach" - mówi Lena, mieszkająca w Norwegii od 20 lat.
Czekających przed budynkiem sądu jest tak dużo, że w pewnym momencie na kilka minut została zablokowana pobliska ulica i wstrzymany został ruch tramwajów. Atmosfera jest napięta do tego stopnia, że w pewnym momencie jeden z mężczyzn rzucił się na samochód wjeżdżający przez boczną bramę sądu, myśląc, że w środku siedzi Anders Breivik.
32-letniemu Norwegowi grozi do 21 lat więzienia.
IAR