Tuż przed rozprawą do sądu dotarło zaświadczenie lekarza sądowego o chorobie europosła. Witold Tomczak wnioskował o nieprowadzenie procesu pod jego nieobecność. Na rozprawę stawili się świadkowie, czyli dwaj policjanci, którzy zatrzymywali Tomczaka do kontroli prawie 10 lat temu. Dziś miał także być przesłuchany biegły językoznawca. Chodzi bowiem o słowo "palant", którego miał użyć Tomczak w stosunku do policjantów w kontekście innych słów uznanych powszechnie za wulgarne.
W sądzie panowały szczególe środki bezpieczeństwa. Na salę rozpraw wpuszczono tylko dwadzieścia kilka osób, reszta tłoczyła się przed budynkiem sądu. Wchodzący byli dokładnie sprawdzani i legitymowani.
Cały proces był także rejestrowany przez ochronę. Sprawa może się przedawnić z końcem czerwca, dlatego sąd wyznaczył trzy kolejne terminy. Następna rozprawa - 28 kwietnia.
