Woda zalewa obecnie wschodnie obszary kraju - przede wszystkim rolnicze prowincje Pendżab i Sindh. Powódź na terenie wschodniego Pakistanu będzie miała dramatyczne skutki gospodarcze. Pendżab - to pakistański spichlerz zbożowy, to także tysiące hektarów upraw trzciny cukrowej i bawełny. Jutro tereny zdewastowane przez powódź ma odwiedzić sekretarz generalny ONZ Ban Ki-Moon. Po zapoznaniu się z sytuacją na miejscu eksperci Narodów Zjednoczonych mają określić skalę międzynarodowej pomocy, której wymaga zniszczony przez kataklizm kraj. Do tej pory ONZ zaapelował do rządów o pomoc w wysokości niemal pół miliarda dolarów. Dotąd Pakistanowi obiecano jedynie niecałe dwieście milionów. Rząd w Islamabadzie apeluje o zwiększenie pomocy, ale nie radzi sobie jednocześnie z prowadzeniem akcji ratowniczej. Jej ciężar spoczywa głównie na armii oraz humanitarnych organizacjach islamskich. Dowództwo wojskowe w Rawalpindi zapewniło dzisiaj, że zaangażowanie armii w akcję ratowniczą nie zatrzyma działań sił zbrojnych przeciw
talibom. Część komentatorów obawiała się, że talibowie korzystając z zaangażowania wojska w pomoc dla powodzian zaczną odbudowywać swe bastiony zniszczone w ostatnich miesiącach przez armię.