Janusz Palikot krytykuje propozycję niewymieniania ministrów rządu do końca roku, choć nie wyklucza poparcia takiego rządu. W wywiadzie dla "Polityki" premier Donald Tusk stwierdził, że do głębokiej rekonstrukcji jego gabinetu powinno dojść dopiero po zakończeniu polskiej prezydencji.
Palikot ponowił swój apel, by PO powołała rząd fachowców, których część może wskazać Ruch Palikota. Przypomniał, że jego ugrupowanie nie domaga się w zamian stanowiska wicepremiera. Jego zdaniem, nie ma powodu, by ministrowie z PSL mieli ponownie być w rządzie i zderzyć się z największym wyzwaniem od 20 lat, czyli z kryzysem strefy euro. Podkreślił, że ministrowie ci zostali bardzo żle ocenieni przez wyborców, bo albo nie dostali się w ogóle do Sejmu, albo uzyskali bardzo niskie poparcie w niedzielnym głosowaniu.
Zdaniem Palikota, główną przyczyną propozycji premiera jest konflikt w PO. Według niego ,Grzegorz Schetyna chce być marszałkiem, a nie ministrem, a podobne oczekiwania ma Waldemar Pawlak. Palikot zaznaczył jednak, że jego ugrupowanie jest gotowe poprzeć na dwa miesiące rząd przejściowy pod warunkiem że premier przedstawi przyczyny pozostawienia takiego gabinetu.
Janusz Palikot nie chciał wskazać których ekspertów rekomenduje jego ugrupowanie. Jego zdaniem, najpierw powinna się odbyć dyskusja o programie rządu, a potem dopiero powinien być ustalony podział funkcji. Szef Ruchu Palikota nie chciał wskazywać nazwisk, stwierdził jednak, że Jerzy Hausner byłby lepszym ministrem finansów niż Jacek Rostowski, a Andrzej Olechowski lepszym szefem dyplomacji od Radosława Sikorskiego.
