Manifestanci odczytali list Dalajlamy i ogrodzili kawałek chodnika taśmą policyjną. Odgrodzenie symbolizuje krwawą okupację Tybetu przez Chińską Republikę Ludową - tłumaczyli manifestanci.
Pikietowano też pod palacem prezydenckim, gdzie odczytano list do prezydenta i premiera. Zdaniem sygnatariuszy listu, w strukturach Unii Europejskiej powinien być powołany specjalny koordynator do spraw Tybetu. "Domagamy się żeby wykorzystać wszystkie międzynarodowe narzędzia w sprawie Tybetu" - powiedział Piotr Cykowski z fundacji "Inna przestrzeń" - jeden z organizatorów pikiety.
W pikiecie uczestniczyli też sami Tybetańczycy. Thupten Kunga Chashab urodził się w Nepalu. Jego rodzice byli tybetańskimi uchodźcami. Wierzy, że Tybet będzie wolny. "Tybetańczycy się nie poddają i walczą. Potrzebujemy jednak pomocy polskiego rządu, Polaków i wszystkich ludzi" - powiedział Kunga Chashab.
Happeningi i pikiety upamiętniające pięćdziesiątą rocznicę powstania w Tybecie odbyły się dziś w ponad 20 polskich miastach. 10 marca 1959 roku w Lhasie przeciwko chińskiej okupacji wystąpiło ponad 300 tysięcy Tybetańczyków. Bezpośrednio w wyniku powstania zabitych zostało blisko 86 tysięcy Tybetańczyków, a Dalajlama w obawie o własne życie udał się na wygnanie.