Dziś o godzinie 20.45 na stadionie w Turynie odbędzie się rewanżowe spotkanie Ligi Mistrzów pomiędzy miejscowym Juventusem a Bayernem Monachium. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Bawarczycy wygrali 2:0.
Piłkarze Juventusu nie mogą się doczekać tego spotkania. Po porażce w Monachium osiem dni temu chcą koniecznie zrewanżować się Bayernowi.
Trener Antonio Conte próbuje rozładować nieco atmosferę, powtarzając, że już w tej chwili należy mówić o sporym sukcesie, bo w ubiegłym sezonie turyński klub w ogóle nie brał udziału w rozgrywkach Ligi Mistrzów. "Bawarczycy mają drużynę w stu procentach przygotowaną do gry o taką stawkę, my mamy za sobą dopiero jedną trzecią planowanej drogi" - przekonuje Conte.
Statystyka i historia mówią, że w podobnych podbramkowych sytuacjach Juventus zawsze potrafił podnieść się po ciosie i wywalczyć awans. Zwycięstwo jest możliwe i nie trzeba być Barceloną, by na nie liczyć - podtrzymują na duchu mistrzów Włoch wszystkie media. Trudno powiedzieć, by całe Włochy trzymały kciuki za Juventus. Tak wielu altruistów nie ma w innych konkurencyjnych włoskich klubach.
Naczelna Redakcja Sportowa PR / M. Lehnert / jk / bk
