piłka nożna - liga mistrzów - Paris Saint-Germain - Bayer Leverkusen
Niespodzianki nie było. Paris Saint-Germain, które na wyjeździe wygrało 4:0 z Bayerem Leverkusen zwyciężyło u siebie 2:1. Zespół ze stolicy Francji gra dalej w rozgrywkach Ligi Mistrzów i jest jednym z jej potencjalnych faworytów.
Z zielonej murawy na Parc des Princes ziało nudą, szczególnie w pierwszej połowie. Jedni mieli awans w kieszeni - ci drudzy nie wierzyli, że odrobią czterobramkową stratę z własnego boiska. Ale to Bayer już w drugiej minucie groźnie strzelał, a potem w piątej, po fantastycznym dryblingu Rolfes'a, który niczym narciarz na slalomie tyczki mijał przeciwników, gola strzelił Sam.
W 12. minucie padła wyrównująca bramka zdobyta przez Marquihnosa. Ale to nie pieszczoch stolicy Francji brylował i tworzył piłkarskie dzieło na boisku, lecz "Aptekarze" popełniali jeden błąd za drugim.
W 27 minucie Jallet faulował w polu karnym. Jedenastkę strzelał kapitan Bayeru Rolfes, ale bramkarz Sirigu rzucił niemal poziomo, wyprostowany jak struna, w geście zwanym od Anglika Robinsona, który jako pierwszy popisał się "robinsonadą" i obronił.
W 53 minucie Lavezzi zdobył zwycięskiego gola. Ostatnie dwadzieścia pięć minut Bayer grał w dziesiątkę. Poza tym mecz był bardziej niż towarzyski. Zlatan Ibrahimović w trzech sytuacjach sam na sam paskudnie pudłował, kiksy goniły niecelne podania, a piłkarze dreptali w tempie pośpiesznego ślimaka.
Naczelna Redakcja Sportowa PR / M. Brzeziński / d / jk
