Rząd podjął decyzję jednomyślnie. Przeciw otwarciu rynku pracy wypowiedziały się przede wszystkim austriackie związki zawodowe oraz izby rolnicze i gospodarcze. Minister spraw socjalnych Rudolf Hundsdorfer argumentował, że "płace w nowych krajach członkowskich nie osiągnęły jeszcze pułapu austriackiego a Austria ma, po Irlandii, największą liczbę imigrantów zarobkowych". Szef dyplomacji Michael Spindelleger dodał, że "w sytuacji kryzysu ekonomicznego obowiązkiem austriackich pracodawców jest przede wszystkim udzielenie pełnej ochrony socjalnej austriackim pracownikom".
W Austrii bezrobocie wynosi zaledwie 4 procent ale Austriacy, którzy graniczą aż z czterema nowymi krajami Unii obawiają się wzrostu konkurencyjności. Ponadto, rząd musi liczyć się z silnymi, skrajnie prawicowymi ugrupowaniami, które zdobyły popularność żądając zamknięcia austriackiego rynku pracy. W ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych Austriacka Partia Wolności Heinza Christiana Strachego zdobyła 18 procent głosów i stała się trzecią siłą polityczną w parlamencie.
