Polska deputowana, zgłoszona przez socjalistów, została wybrana w pierwszym podejściu, zdobywając bezwzględną liczbę głosów. Lidia Geringer de Oedenberg mówiła po wyborze, że przez najbliższe dwa i pół roku będzie miała pod lupą finanse Parlamentu. "Wszystkie kwestie finansowe i administracyjne dotyczące posłów, łącznie z dietami i rozliczeniami, z listą lobbystów są w gestii kwestorów" - tłumaczyła polska deputowana. Mniej szczęścia miał natomiast wczoraj polski europoseł Michał Kamiński z PiS-u, który chciał być wiceprzewodniczącym Parlamentu, ale odpadł w głosowaniu.
W ramach rekompensaty został szefem grupy konserwatywnej i dziś przekonywał, że otrzymał większe uprawnienia. "Lepiej być jednym z pięciu szefów grup niż być jednym z 14 wiceprzewodniczących" - dodał. Michał Kamiński podkreślał też, że szefowie grup politycznych zasiadają w Konferencji Przewodniczących, która podejmuje decyzje dotyczące prac Parlamentu.