Minister ocenia, że memorandum, przyjęte już przez rząd i sejmową komisję obrony, jest dla Polski bardzo korzystne. Tomasz Siemoniak dodaje, że w ten sposób dołączamy do kilkunastu krajów NATO i Unii Europejskiej, które mają podobne porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi. Szef MON podkreśla, że obawy ze strony części ekspertów w sprawie podpisania memorandum są na wyrost i wynikają z częściowej niewiedzy o zapisach polsko-amerykańskiej umowy. "Są takie obszary, w których nie mamy kompleksów i nasze firmy mają szanse i powinny próbować ubiegać się o rozmaite zamówienia" - przekonuje Siemoniak, dodając, że z kolei na naszym rynku dopuszczenie amerykańskich producentów zwiększa konkurencyjność.
Z kolei wiceszef MON, odpowiedzialny za modernizację armii i zakupy dla niej Marcin Idzik przypomina, że umowa była negocjowana od 2006 roku i jest to dokument wyjątkowo rzetelnie przygotowany. Idzik nie obawia się też, że nasze firmy zbrojeniowe "zginą" w starciu z amerykańskimi gigantami.
Zapewnienia kierownictwa MON nie przekonują jednak części ekspertów. Wydawca miesięcznika wojskowego "Raport" Wojciech Łuczak obawia się wejścia w życie memorandum. Według eksperta, po pierwsze chcemy otworzyć na amerykańskie produkty nasz rynek zbrojeniowy, który jest dobrem narodowym, a po drugie - mamy do czynienia z obwarowanym rygorystycznymi przepisami rynkiem uzbrojenia, na którym bardzo trudno jest cokolwiek bezpośrednio sprzedać.
Łuczak przypomina też, że Amerykanie działają od lat według z góry ustalonej filozofii: nawet jeśli spodoba im się sprzęt i uzbrojenie z metką UE, i tak przy zakupie przechodzi to przez producenta z USA.
Na razie nie wiadomo, kiedy prezydent Bronisław Komorowski podpisze memorandum.
IAR
