Paweł Grzesiowski zauważa, że wirus nie zginie, ale pozostanie w łagodnej formie. "Z wirusami atakującymi ludzi jest jak z pasożytami żerującymi na żywych organizmach. Jeżeli pasożyt jest agresywny i gwałtownie atakuje żywiciela, to go zabija, ale przez to sam siebie też skazuje na śmierć. A pasożyt, który nie eksploatuje nadmiernie żywiciela, oszczędza go, tym samym jednocześnie sobie także wydłuża życie" - wyjaśnia epidemiolog.
Paweł Grzesiowski dodaje, że wirus za jakiś czas znów może się przeobrazić i przybrać groźną formę. Zauważa, że najstraszniejszą rzeczą w przypadku tego wirusa byłaby tak zwana rewersja, czyli gdyby chory człowiek zaraził zwierzę, na przykład świnię. Wtedy doszłoby do kolejnej skomplikowanej mutacji, która zmieniłaby go w o wiele potężniejszego mordercę.
Wywiad z epidemiologiem i wakcynologiem Pawłem Grzesiowskim - w dzienniku "Polska".
"Polska"/kry/dyd