"Sam nie słyszałem tych słów, ale zaraz po mszy w Bukowie odebrałem kilka telefonów" - mówił "Polsce" Andrzej Bachan, do którego miał odnosić się proboszcz. Podkreśla, że jest oburzony tym, co się stało, podobnie jak osoby, które słyszały słowa księdza.
Inna parafianka zwraca uwagę, że niedzielne kazanie, jak nigdy, było nacechowane politycznie, bo poza wymienieniem Andrzeja Bachana z imienia i nazwiska oraz nazwaniem go pijakiem, komuchem i wrogiem Kościoła ksiądz proboszcz poruszał też kwestie katastrofy pod Smoleńskiem, sugerując, że był to zamach.
Więcej na ten temat - w dzienniku "Polska".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR) / "Polska" / kry / kusiak